Czy AC Milan może być jeszcze wielki?
Przypatrując się poczynaniom drużyny Krzysztofa Piątka można odnieść wrażenie, że każdy z zawodników chce się jak najlepiej zaprocentować zanim ta drużyna osiągnie dno absolutne. Zapewne wszyscy zapomnieli, że piłka nożna to sport zespołowy i nawet wyśmienita forma jednego z zawodników niekoniecznie może przełożyć się na sukces całej drużyny. Klub, który w ostatnich kilku latach wydał na transfery pół miliarda euro z każdym kolejnym sezonem prezentuje się jeszcze gorzej. I nie pomagają już nawet zmiany trenerów, bo jakość prezentowana na murawie woła o pomstę do nieba. Formacje oddalone są od siebie o lata świetlne a piłkarze nie maja pomysłu na grę. Akcje przypominają ujęcia w slow motion a gracze stając przed decyzją wyboru wariantu gry najczęściej wybierają drybling i tracą piłkę na rzecz przeciwnika.
Co zatem zrobić by Milan się odrodził?
To pytanie należy postawić sztabowi trenerskiemu oraz osobom zarządzającym klubem, bo to oni pracują bezpośrednio z zawodnikami i to oni są częścią kryzysu, jaki dotknął ten utytułowany klub. Z punktu widzenia kibica celem nadrzędnym jest brak kolejnych kompromitujących występów jak ten z Atalantą Bergamo (0:5). O występach w europejskich pucharach zawodnicy powinni jak najszybciej zapomnieć, a może dzięki temu zniknie presja, z którą najwidoczniej sobie nie radzą. Stefano Pioli, który od niedawna jest trenerem AC Milan nie odmienił drużyny w żadnym z aspektów gry. Można wręcz powiedzieć, że zniknął duch walki i radość z gry, którą zakorzenił w zawodnikach Gennaro Gattuso. To właśnie ten trener a jednocześnie były gracz był uważany za jednego z destruktorów drużyny. Jak się okazuje po czasie, to on osiągnął najlepszy wynik w ostatnich latach zajmując z drużyną miejsce premiowane grą w europejskich pucharach. Niestety drużyna przez kłopoty finansowe nie przystąpiła do rozgrywek. Zapewne niektórzy kibice tęsknią już na legendarnym Rino.
Być może już w najbliższym czasie klub będzie zmuszony do przeprowadzenia kadrowej rewolucji, głównie po to by nastąpił napływ świeżej krwi, lub by ograniczyć budżet płacowy. Nie jest do końca przesądzone czy jedną z ofiar rewolucji nie będzie Krzysztof Piątek, który został sprowadzony za astronomiczną, jak na polskiego zawodnika kwotę 35 milionów euro. Co prawda nasz rodak wejście do drużyny miał wręcz idealne, jednak z każdym tygodniem jego gra wygląda coraz gorzej. Transfer do innego klubu może mu jedynie pomóc w odbudowaniu formy.
Zapewne wielu kibiców, nie tylko tego klubu, ale i całej piłki nożnej ma nadzieje, że tak zasłużony klub zaprezentuje się jeszcze z jak najlepszej strony i będzie cieszył grą przez długie lata. Może jednak minąć sporo czasu zanim to nastąpi.